W jaki sposób dbać o Bałtyk? Wywiad z Marcinem Kotlarkiem

4 minuty | 11 lipca 2025 | Tekst Agnieszka Michalak

Turystyka rośnie w siłę, zwiększa się też rola polskich portów. To dobry czas, by staranniej zatroszczyć się o Morze Bałtyckie – mówi Marcin Kotlarek, prezes fundacji Race For The Baltic.

Plaza na helu w Polsce

Streszczenie dla zabieganych

W tym artykule poznasz największe zagrożenia i problemy dla naszego dobra narodowego — Morza Bałtyckiego. Przybliżymy Ci także jakie działania możesz podejmować, by troszczyć się o Bałtyk.

Bałtyk najbliższy sercu Polaków

Mam przed oczami wyniki badania. Ile dla nas znaczy Morze Bałtyckie, jakie przeprowadziła firma Minds & Roses na zlecenie fundacji Race For The Baltic, którą Pan kieruje. Wynika z nich, że wśród najatrakcyjniejszych polskich krain geograficznych to Bałtyk jest najbliższy sercu Polaków.

Bałtyk wygrał z Tatrami, które znalazły się na drugim miejscu, oraz z Bieszczadami i Mazurami. Okazuje się też, że to kobiety w przeważającej większości wskazywały na przywiązanie do naszego morza. Najchętniej zaś spędzamy czas nad akwenem, spacerując (79 proc. badanych), zwiedzając okolice (65 proc.), plażując (65 proc.) i kąpiąc się (54 proc.). Postanowiliśmy zrobić to badanie, by zorientować się, co Polacy myślą o Bałtyku, czy są z niego dumni, czy się z nim utożsamiają i jakie widzą problemy morza.

Co stwarza zagrożenie i problemy dla Morza Bałtyckiego?

I na jakie problemy wskazywali?

Szczerze mówiąc, trochę zdziwiło mnie, że temat zanieczyszczenia Bałtyku trzeba było przywołać – wśród najważniejszych problemów ekologicznych Polski nie pojawiał się spontanicznie. Jednak gdy został wskazany jako ten najbardziej palący, aż 75 proc. badanych mówiło o zbyt dużej obecności w wodzie chemikaliów i plastiku. A z najpoważniejszych skutków złego stanu Bałtyku badani wymieniali zamknięcie kąpielisk i plaż oraz sinice. Na kolejnych miejscach znalazły się wymierające gatunki.

Zimowa sceneria na półwyspie Hel.śnieg pokrywa plażę i drzewa, a morze jest zamarznięte.

W jakim zatem stanie jest to nasze dobro narodowe?

Nie chciałbym nikogo straszyć, bo Polacy kochają odpoczywać nad Morzem Bałtyckim. Sam się nad nim wychowałem. Pochodzę z Koszalina, dzieciństwo spędzałem w Mielnie, potem w Lęborku czy w Łebie, ojciec był żeglarzem i pływał na Zawiszy Czarnym. Mój syn był w żeglarskiej kadrze narodowej. Więc sama pani widzi, morze to mój drugi dom, dlatego tym bardziej mam poczucie, że czas najwyższy o nie staranniej zadbać i zostawić kolejnym pokoleniom w lepszym stanie.

Poza tym turystyka bałtycka rośnie w siłę. W tej chwili na polskich plażach można usłyszeć języki całego świata, oczywiście dominują nasi sąsiedzi. Czesi kiedyś oblegali Chorwację, dziś wybierają Bałtyk – nad naszym morzem w minionym roku wypoczywało ponad pół miliona Czechów. Rośnie też rola polskich portów, chociażby Gdańska, który dynamicznie się rozwija i jest w tej chwili największym unijnym portem nad Bałtykiem oraz ważnym węzłem logistycznym w Europie Środkowo-Wschodniej.

Wzdłuż polskiej linii brzegowej powstaje również coraz więcej inwestycji – hotele, ośrodki wypoczynkowe, prywatne domy i nowoczesne osiedla. Oczywiście można dyskutować, czy to dobry kierunek dla morza, ale…

No właśnie, ale co z tymi problemami?

Musimy zdawać sobie sprawę z kilku czynników, które wpływają na stan Bałtyku. Po pierwsze, to morze śródlądowe, półzamknięte, a całkowita wymiana wody – z Atlantykiem – następuje co 30 lat. Wokół tzw. zlewni położonych jest dziewięć krajów, w których mieszka 90 mln ludzi. I wpływa do morza blisko 250 rzek. Zatem Bałtyk ma naturalne skłonności do zanieczyszczenia.

Po drugie, ponieważ wokół akwenu żyje dużo skupisk ludzkich, jest intensywnie użytkowany, działa tu duży transport, są połowy ryb, jest pod dużą presją. I to wszystko wpływa na wysokie stężenie tzw. substancji biogennych, czyli fosforu i azotu, wynikające głównie z działalności człowieka. Bałtyk jest – obok Zatoki Meksykańskiej i zatoki Chesapeake w USA – jednym z trzech najbardziej dotkniętych tym problemem akwenów na świecie. Reasumując i odpowiadając na pani pytanie – 97 proc. Bałtyku jest zanieczyszczona właśnie fosforem i azotem.

Piaszczysta plaża nad Bałtykiem z widokiem na spokojne morze.

Ale fosfor i azot są kluczowymi składnikami odżywczymi dla roślin, odgrywają ważną rolę w ich wzroście i rozwoju?

Prawda, ale… kiedy jest ich zbyt dużo, zachodzi zjawisko eutrofizacji w wodzie. I ta zbyt duża ilość związków odżywczych, czyli biogenów, prowadzi do masowego zakwitu glonów oraz sinic. Obumierające glony opadają na dno wody, gdzie ulegają rozkładowi. Eutrofizacja to proces zabójczy dla Bałtyku. Mówiąc bardziej obrazowo, morze dotknięte eutrofizacją jest jak organizm, który nie jest w stanie strawić nadmiernego pokarmu i wskutek przejedzenia traci życie. Dlatego też dno Bałtyku jest martwe. Powierzchnia Bałtyku pozbawiona tlenu to ok. 70 tys. km², w której nie ma ani tlenu, ani życia.

Co możemy zrobić, żeby chronić Bałtyk?

Co zatem możemy z tym zrobić? Bo chyba niewyrzucanie do Bałtyku plastiku i sprzątanie plaż nie wystarczą?

To na pewno ważne – bo to my bezpośrednio wpływamy na czystość wód dookoła. Ale rzeczywiście to za mało. Substancje biogenne, które najbardziej zagrażają naszemu morzu, biorą się ze ścieków, z przemysłu, a także z rolnictwa. Do Bałtyku dostają się poprzez rzeki (azot w ponad 70 proc., a fosfor ponad 80 proc.).

Do późnych lat 90. ub. w. ten zrzut był zatrważająco duży, na szczęście pomogła Unia Europejska, wprowadzając regulacje i inwestycje w oczyszczalnie ścieków. Dzięki tym działaniom dopływ fosforu i azotu znacznie spadł. Ale wciąż jest z tym problem i dlatego 10 lat temu powstała fundacja Race For The Baltic, której inicjatorem jest założyciel Skype’a – Niklas Zennström.

Wszystko zaczęło się od… rajdu rowerowego wzdłuż państw leżących nad Bałtykiem. Niklas zaprosił do niego entuzjastów naszego morza, którzy zawiązali fundację. Pierwotnie naszą misją było podnoszenie świadomości zagrożeń Bałtyku. Ale jakieś pięć lat temu fundacja obrała bardziej konkretny kierunek i zaczęliśmy się skupiać na najbardziej palących problemach, czyli m.in. na eutrofizacji.

Zimowy widok Bałtyku z lodowatymi falami i białym piaskiem na plaży.

Przeczytałam na stronie fundacji, że celem, jaki przyświeca Wam do 2030 r., jest poprawa stanu Bałtyku. Jaki macie na to pomysł?

Ważnymi elementami, które nam sprzyjają, są regulacje europejskie i wzrost świadomości w firmach, które jak na razie są zmuszane do mniejszej emisji dwutlenku węgla. Mają nałożone ograniczenia, muszą mierzyć emisję i raportować. Te regulacje na szczęście sukcesywnie rozszerzają się dalej i zaczynają dotyczyć bioróżnorodności oraz wody.

Teraz tylko duże przedsiębiorstwa muszą przeprowadzać ocenę swojego wpływu na wodę i ją raportować. Zresztą Komisja Helsińska składająca się z przedstawicieli krajów basenu Morza Bałtyckiego wypracowuje tzw. Baltic Sea Action Plan i zobowiązuje te kraje do pracy nad poprawą stanu morza. Jednak nie wszystkie firmy i źródła problemów są objęte tymi regulacjami

Wtedy wkraczacie Wy?

Właśnie. Fundację tworzy międzynarodowy zespół, który składa się i z ludzi, którzy mają spore doświadczenie biznesowe, ale też marketingowe i naukowe. Rozpoznajemy problem, szukamy rozwiązań naukowych i technologicznych, uruchamiamy pod nie odpowiedni pilotażowy projekt, pozyskujemy finansowanie i zapraszamy do niego zainteresowanych: rolników, firmy produkcyjne, naukowców. Etapem końcowym jest wdrożenie takiego programu.

W tym momencie prowadzimy kilka projektów, na przykład Reed w Szwecji. Dotyczy trzciny, która porasta brzeg morza, pochłaniając duże ilości fosforu. Znaleźliśmy przedsiębiorców, którzy ją ścinają, oraz firmy, które dzięki nowoczesnym technologiom mogą wykorzystać tę trzcinę do produkcji materiałów budowlanych. Obie strony namówiliśmy do zmiany modelu biznesowego i osiągnęliśmy win-win. Czym więcej zetniemy tej trzciny, która działa jak gąbka na zanieczyszczenia, tym czystszy Bałtyk i więcej materiału, który może być budulcem.

Słowem, pomagamy złożyć współpracę kilku podmiotów, rozwiązując problemy środowiskowe i realizując cele biznesowe.

Burzowe morze Bałtyckie zimą w Niemczech.

W takim łączeniu kilku stron chyba pomaga Pana doświadczenie zawodowe? Wiele lat pracował Pan dla Boston Consulting Group.

Kiedy pracowałem w BCG przy stworzeniu Blika, musieliśmy połączyć interesy kilku podmiotów-banków, które ze sobą de facto konkurowały. Ale wypracowaliśmy rozwiązania korzystne dla wszystkich i się udało. Teraz jestem w podobnym położeniu. Z moim zespołem pomagamy różnym stronom odkryć nowe możliwości. Tworzymy okazje dla firm, dla środowiska i naukowców. Budujemy świadomość w tych przedsiębiorstwach, patrzymy też szeroko na kontekst biznesowy i operacyjny.

Wierzę w to, co teraz robię, i dlatego w fundacji pracujemy pełną parą. Zachęcamy też banki, instytucje finansowe, duże sieci handlowe czy firmy produkujące żywność, które mogą wpływać na działania prośrodowiskowe swoich partnerów, żeby się do nas przyłączały. Szukamy partnerów naukowych, biznesowych oraz ambasadorów.

Moim marzeniem jest, żeby udało się odbudować bioróżnorodność Bałtyku. Żeby eksperci tacy jak prof. Tomasz Heese z Koszalina, który ma plan przywrócenia gatunku śledzia widzianego ostatni raz w Morzu Bałtyckim wiele lat temu, mógł to zrobić w czystszym akwenie. Cieszę się z inicjatywy tworzenia na morzu parków narodowych, które pomogą w ochronie akwenu. I jestem absolutnie pewny, że to, co robimy, sprawi, że za kilkanaście lat Bałtyk będzie w znacznie lepszym stanie.

Eutrofizacja to proces, w którym zbiorniki wodne stają się zbyt bogate w składniki odżywcze, takie jak azot i fosfor, co prowadzi do rozkwitu glonów oraz sinic.

Podsumowanie

Teraz już wiesz, że każdy z nas ma wpływ na to, jaką przyszłość czeka Morze Bałtyckie, zamieszkujące go stworzenia i organizmy. Razem możemy zdziałać jeszcze więcej i chronić nasz skarb narodowy przed zanieczyszczeniem.

Wypoczynek nad Bałtykiem to nie tylko relaks, ale też obowiązek dbania o czystość i zwiększanie świadomości o problemach i zagrożeniach, by z roku na rok zmniejszać ich skalę.

Marcin Kotlarek

Od marca 2025 jest prezesem fundacji Race For The Baltic. Przez 25 lat pracował w Boston Consulting Group, ostatnio na stanowisku partnera zarządzającego Praktyką Usług Finansowych w CEE. Ukończył Uniwersytet Europejski Viadrina we Frankfurcie/O. oraz MBA na Kellogg School of Management.

A może to Cię zainteresuje?