Wywiad: Odlotowa pasja Kamila Wrzoska
Data aktualizacji: 24 stycznia 2024 | Czas czytania: 5 minut | Autor: Klara Krysiak
Kamil Wrzosek z branżą lotniczą już dawno przeszedł na „Ty”. Bohater naszego wywiadu to nie tylko pasjonat branży awiacyjnej i miłośnik LOT-u, ale też fotograf lotniczy (ang. spotter), którego prace od dawna widnieją na naszej stronie. Przedmioty związane z branżą lotniczą kolekcjonuje już od 11 lat, a kilka miesięcy temu podzielił się z nami swoim nowym projektem - domowym muzeum lotnictwa!
Kiedy zaczęła się Twoja pasja do lotnictwa?
Moja pasja do lotnictwa rozpoczęła się wraz z moim pierwszym lotem samolotem. To było w 2006 roku, miałem wtedy 6 lat. Lecieliśmy z dziadkami na wakacje do Grecji i do dzisiaj pamiętam swoje podekscytowanie, kiedy samolot oderwał się od pasa startowego po raz pierwszy.
Szczególnie zapamiętałem sam moment wznoszenia się maszyny, i to uczucie, kiedy budynki i ulice stawały się coraz mniejsze. Wtedy jeszcze nie do końca rozumiałem, jak to wszystko działa — latanie wysoko nad ziemią i przemieszczanie się z zawrotną prędkością. Wiem jednak, że to właśnie ta wysokość zafascynowała mnie najbardziej. No i oczywiście — widoki za oknem!
Dlaczego LOT? Skąd wzięło się Twoje zamiłowanie?
LOT to linia lotnicza z ponad dziewięćdziesięcioletnią tradycją, wspaniałym personelem pokładowym i profesjonalnymi pilotami. Moje zamiłowanie do niej zaczęło się w 2011 roku, kiedy po raz pierwszy wsiadłem na pokład naszego narodowego przewoźnika.
Pamiętam, że był to wieczorny rejs z Warszawy do Paryża, na pokładzie Embraera. W podróży towarzyszyła mi uśmiechnięta i troskliwa załoga, od której dostałem kolorowanki i kredki. To był moment, w którym pokochałem rejsy LOT-em - na pokładzie zawsze czuję się jak w domu.
Znasz naszą flotę na wylot. Który samolot jest Twoim ulubionym i dlaczego?
Z naszej floty najbardziej lubię Embraery — to świetne samoloty. Nie tylko mają niezwykle wygodne, szerokie fotele, ale i komfortowy układ 2:2, czyli dwa rzędy miejsc po dwa siedzenia w każdym — przy oknie i przy przejściu. Jako że nie są to duże maszyny, podczas lotu zawsze panuje kameralna atmosfera.
Dokąd odbyłeś swój najdłuższy w życiu lot? Czy jest jakieś miejsce, do którego chciałbyś teraz polecieć?
Mój najdłuższy lot w życiu odbył się na trasie Warszawa — Los Angeles i trwał ponad 12 godzin. Leciałem wówczas Dreamlinerem.
Nie mogę powiedzieć, żeby lot mi się dłużył — ponad połowę trasy spędziłem ze wzrokiem wbitym w szybę, obserwując wspaniałe, stale zmieniające się widoki.
Aktualnie, moim marzeniem jest polecieć do Australii, a dokładniej do Sydney. Australia zawsze, w jakimś stopniu, mnie fascynowała. Mam nadzieję, że kiedyś będę miał okazję tam polecieć i zobaczyć na żywo kraj kangurów, pereł i szafirów.
Jakie jest Twoje największe marzenie związane z branżą lotniczą? A może jest coś, co już udało Ci się spełnić?
Odkąd pamiętam, moim marzeniem była praca w branży lotniczej, a konkretnie w PLL LOT. Połączenie pracy i pasji to coś, czego życzę każdemu — jakże wspaniale jest robić to, co się kocha!
Ja swoje marzenie spełniłem w kwietniu 2022 roku, dołączając do działu e-commerce, do wspaniałej LOT-owskiej rodziny. Po 11 latach od swojej pierwszej podróży, z uśmiechem na ustach i niesamowicie dumny z siebie, stanąłem ramię w ramię z LOT-owskim żurawiem, w ręku trzymając firmowy identyfikator.
Kamil Wrzosek pod posągiem żurawia w siedzibie LOT
Na Twoim profilu na Instagramie widnieją zdjęcia Twojego domowego muzeum lotnictwa. Skąd wziąłeś pomysł na jego stworzenie, jak powstawało i ile czasu zajęło Ci jego zbudowanie?
Budowa muzeum rozpoczęła się wiosną 2013 roku. Pierwotnie, miał to być zwykły domek na drzewie, stąd też zupełnie „niesamolotowy” kształt okien. Kilka miesięcy później wpadłem na pomysł przekształcenia wnętrza domu na kabinę pasażerską LOT-u, tak realistycznie, jak było to oczywiście możliwe. Rozpocząłem poszukiwanie wszystkich potrzebnych mi do budowy części i przedmiotów, na wielu aukcjach i stronach internetowych.
Cały proces wymagał ode mnie bardzo dużo cierpliwości i determinacji. Z perspektywy czasu wiem jednak, że było naprawdę warto!
Od niedawna, jestem również szczęśliwym posiadaczem oryginalnych foteli z Boeinga 737, które stały się moim ulubionym elementem wystroju. Ponadto, w jednym z pokoi, zrobiłem swój prywatny kącik lotniczy z gablotką, zawierającą wszystkie gadżety i pamiątki związane z LOT-em. Oczywiście, stale powiększam swoją kolekcję!
Jakie są najcenniejsze, lotnicze gadżety, które posiadasz? Skąd wzięły się w Twojej kolekcji?
Tak naprawdę, mam mnóstwo gadżetów, które są dla mnie ważne. Każdy z nich ma swoją historię i z każdym czuję pewien związek emocjonalny. Bardzo cenne są dla mnie na przykład przypinki, przedstawiające miniatury plakatów LOT-u z dawnych lat.
Większość z tych przedmiotów kupiłem poprzez różnego rodzaju strony internetowe oraz aukcje. Nie zawsze było łatwo — niektóre z nich to prawdziwe perełki, które ciężko gdziekolwiek znaleźć!
Kolekcja lotniczych gadżetów Kamila Wrzoska
Czy poza lotnictwem masz jeszcze jakieś zainteresowania?
Poza lotnictwem interesuje się również fotografią. Tak naprawdę, łączę ze sobą te dwie pasje — fotografuję samoloty i widoki z okna podczas podróży. Nierzadko zdarza się, że mam więcej zdjęć z samego lotu, niż z całego pobytu w danym miejscu!
W wolnym czasie jesteś fotografem. Opowiedz nam o swojej ulubionej sesji spottingowej. Czy jest zdjęcie, które szczególnie lubisz?
To był luty 2021 roku. W Warszawie panowała zamieć, taka z prawdziwego zdarzenia. Jednym ze zdjęć, które wówczas od dłuższego czasu planowałem, było ujęcie Dreamlinera, lądującego pośród śnieżycy. Pamiętam, że bardzo wtedy zmarzłem i przemokłem — warunki pogodowe były ekstremalne. Mimo wszystko udało mi się.
Powstała wtedy fotografia, która jest do dzisiaj jedną z moich ulubionych — została później nagrodzona tytułem „Zdjęcie roku w 2021” przez portal Nowa Warszawa, a przez cały luty 2022 roku można ją było zobaczyć na wystawie w Browarach Warszawskich.