Anioł w mundurze - kim była pierwsza polska stewardesa?
Autor: Izabela Frankowska
„Witamy na pokładzie. Prosimy o zapięcie pasów i złożenie stolików. Za chwilę startujemy!” - gdy z głośnika wydobywa się przyjemny głos, a szczery uśmiech pomaga opanować stres przed lataniem, to znak, że czeka nas niezwykła przygoda! Niestety podróż samolotem stała się na tyle powszechna, że większość z nas nie przywiązuje nadmiernej uwagi do obecności personelu pokładowego. To duży błąd, bowiem praca stewardesy nie polega wyłącznie na przygotowywaniu posiłków i pomocy z bagażem. To przede wszystkim odpowiedzialność za komfort i bezpieczeństwo pasażerów, łagodzenie sporów i sprawdzian wytrzymałości nie tylko podczas turbulencji. Warto o tym pamiętać, bowiem pierwsze loty nie były przyjemnością, a męczącym i szargającym nerwy doświadczeniem. Wszystko zmieniło się w połowie lat 40. XX wieku za sprawą Zofii Glińskiej, pierwszej polskiej stewardesy. Kim była? Czego doświadczyła? Jak wpłynęła na rozwój lotnictwa cywilnego? Poznaj losy jednej z najbardziej niezwykłych kobiet w historii LOT-u i dowiedz się więcej o początkach pracy „aniołów przestworzy”!
Panienka z Białej - dzieciństwo i początki życia w stolicy
Zofia Glińska, z domu Ćwikel, urodziła się w 1909 roku w Warszawie. Jako dziecko wyjechała z rodziną do miejscowości Biała, gdzie ojciec wydzierżawił majątek ziemski z niewielkim dworkiem i pięknym ogrodem. Nauki pobierała w Państwowym Żeńskim Gimnazjum im. hetmanowej Reginy Żółkiewskiej w pobliskim Płocku. Szkoła, nastawiona zarówno na rozwój intelektualny, jak i fizyczny, stała się doskonałym miejscem edukacji dla niezależnej, wysportowanej i ambitnej młodej dziewczyny. Największą radość sprawiały jej lekcje jazdy konnej. Jeździectwo było jej pasją, na tyle poważną, że konie służyły jej również jako … środek transportu do szkoły! Po zdaniu matury w 1928 roku marzyła o studiach, jednak poważna choroba ojca przekreśliła dalsze plany edukacyjne. Aby się utrzymać i zasilić domowy budżet, przeprowadziła się do Warszawy, gdzie rozpoczęła pracę w Dyrekcji Dróg Wodnych. Dobrze zapowiadająca się kariera zawodowa zostaje wkrótce przerwana z powodu... małżeństwa. W lutym 1929 roku niespełna 20-letnia Zofia bierze ślub ze starszym o dziesięć lat porucznikiem Stanisławem Glińskim i wyjeżdża na placówkę dyplomatyczną do Paryża.
Garnizonowa żona - małżeństwo z Glińskim i początki kariery w LOT
Małżeństwo przeżywa swoje wzloty i upadki. Nic dziwnego – młodziutka Zosia nie nadawała się na „garnizonową żonę”, skupioną na wychowywaniu dzieci i dbaniu o ognisko domowe. Pragnie korzystać z życia - iść na studia i zdobywać wiedzę - jednak mąż nie wyraża na to zgody. To przesądza o rozstaniu. Kiedy w połowie lat 30. państwo Glińscy wracają do Warszawy, Zofia występuje o rozwód. Nie wraca jednak do panieńskiego nazwiska i do końca życia wymienia z byłym mężem czułe, pełne sympatii listy. Wspomina w nich m.in. o współpracy z PLL LOT. Co ciekawe, decyzja o rozpoczęciu pracy u polskiego przewoźnika wynika nie z zainteresowania lotnictwem, ale z ciekawości. Znająca biegle język rosyjski i francuski, udaje się w czerwcu 1937 roku do biura LOT-u przy Nowogrodzkiej 49 i z miejsca dostaje pracę na stanowisku referentki w biurze rozrachunków w dziale zagranicznym. Do jej obowiązków należy rozliczanie biletów lotniczych, kosztów paliwa i eksploatacji samolotów. Niestety, druga wojna światowej wstrzymuje na wiele lat nie tylko rozwój kariery zawodowej, ale również istnienie samej linii lotniczej.
Pseudonim „Korczak” - czas wojny i odbudowa firmy
O wybuchu wojny dowiaduje się na warszawskim lotnisku. Pracownicy LOT-u zostają ewakuowani do Rumunii, Glińska postanawia jednak pozostać w kraju, aby zaopiekować się chorymi rodzicami. Nie mogąc znaleźć zatrudnienia w okupowanej stolicy, wyjeżdża do Krakowa do pracy w Banku Emisyjnym. W lipcu 1942 roku zostaje przeniesiona do jego warszawskiej filii, dzięki czemu może aktywnie włączyć się do ruchu oporu. Staje się „Kukułką”, czyli komendantką sanitariatu Dywizjonu I Pułku Szwoleżerów AK. Gdy wybucha Powstanie Warszawskie, dowodzi dwoma oddziałami sanitariuszek, łącznie 21 dziewczętami. Pod koniec walk, po 14-godzinnym marszu z ulicy Belgijskiej na Wilczą, zostaje zdemobilizowana i trafia do obozu przejściowego we Włoszczowie. Wyzwolenia kraju doczeka w Krakowie, gdzie ponownie pracuje dla banku, handluje mydłem i marzy z dawnymi kolegami z LOT-u o reaktywacji firmy. Już wkrótce marzenia stają się rzeczywistością – decyzja o wznowieniu lotów zapada 6 marca 1945 roku. Z ponad 600 przedwojennych pracowników do pracy wraca zaledwie 30 osób, w tym Zofia Glińska, która za wikt i dach nad głową rozpoczyna tworzenie pierwszego profesjonalnego personelu pokładowego.
Jak być gospodynią na pokładzie samolotu – wybór najlepszych kandydatek
Dwa języki obce (w tym rosyjski), zdana matura, bardzo dobre zdrowie, a przy tym opanowanie, upór i ciekawość świata – układając listę wymagań do zawodu stewardesy, Glińska nie miała dostępu do zagranicznych wzorców, przy rekrutacji korzystała jedynie ze swoich doświadczeń z lotów specjalnych z delegatami władzy. Pomimo wygórowanych oczekiwań, na ogłoszenie odpowiedziało ponad 300 kobiet! Na kurs przyjęto tylko sześć z nich: Ludmiła Gajewska, Maria Lubkiewicz, Irena Petrykowska, Krystyna Sipowska, Monika Sokolińska i Aldona Skirgiełło. W trakcie szkolenia dziewczyny poznały terminologię lotniczą, podstawę budowy samolotów, przepisy paszportowe i celne. Uczą się także podstaw dyplomacji – wszak będą obsługiwać przedstawicieli rządu PRL. Latają zawsze pojedynczo i tylko za granicę – gdy któraś z nich jest chora, zostaje zastąpiona przez... mechanika pokładowego! Oprócz odebrania bagażu panowie częstują pasażerów chlebem, kiełbasą i wódką – podchodzą do każdej osoby z bochenkiem i nożem, pytając „Ile uciąć?”. Wędlina jest odrywana bezpośrednio z pęta, zaś alkohol nalewany wedle indywidualnych potrzeb, bez górnej granicy.
Anielice wcielone w granatów mundurze - praca pierwszych stewardes
Dzisiejsi pracownicy personelu pokładowego złapaliby się za głowę, słysząc o zadaniach, z jakimi zmagały się pierwsze stewardesy. Nie tylko podawały posiłki i tworzyły listę podróżnych, ale również obsługiwały radiostację, dbały o odpowiednie wyważenie samolotu, woziły listy do Czerwonego Krzyża, zdobywały dane meteorologiczne i dodatkowe przydziały paliwa, a po lądowaniu - zamiast odpoczywać - zajmowały się tłumaczeniami, a także pomagały pasażerom w formalnościach lotniskowych lub w zakupach. A to wszystko w warunkach polowych, sześć dni w tygodniu, z jedną wolną niedzielą w miesiącu. Pierwsze stewardesy nie były wyłącznie pracownikami linii lotniczej, a reprezentantkami Polski za granicą. Nie zdejmowały munduru nawet po opuszczeniu pokładu. Granatowe garsonki ze złotymi szamerunkami, uszyte przez krawca Gołaszewskiego z ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, uzupełnione eleganckimi furażerkami (czapkami w kształcie pierożka), przypominały stroje brytyjskiej marynarki wojennej. Nic dziwnego, że salutuje im cała londyńska ulica!
Bez oblicza politycznego – zakończenie pracy i ostatnie lata życia
Niestety wkrótce nad Glińską zaczynają gromadzić się czarne chmury. W 1947 roku władza zaczyna stosować represje wobec powstańców warszawskich oraz byłych żołnierzy Armii Krajowej, i coraz dokładniej przygląda się przeszłości kierowniczki personelu pokładowego LOT-u. Ostatecznie nie wydaje jej paszportu, co wiąże się z zakończeniem pracy na pokładzie samolotu i przeniesieniem do biura propagandy. Jako koordynatorka biura reklamy przepracuje w LOT jeszcze rok – po ataku personalnym składa wypowiedzenie. „Oblicze to ja mam, tylko mordy nie mam” - ostatnie słowa skierowane do reprezentanta zakładowej organizacji partyjnej kończą burzliwy, ale barwny etap lotowskiego życia. Przez kolejne 14 lat, do 1963 roku, będzie pracować w „Domu Książki” jako instruktorka bezpieczeństwa i higieny pracy, od czasu do czasu wspominając z nostalgią najpiękniejsze momenty spędzone w przestworzach.
Zofia Glińska umiera 4 marca 2005 roku, zostawiając po sobie zaledwie kilka wywiadów i luźnych notek prasowych związanych z początkami lotów pasażerskich obsługiwanych przez stewardesy. Do dzisiaj pozostaje postacią enigmatyczną, znaną wyłącznie pasjonatom polskiego transportu powietrznego. Historia lotnictwa jest zdecydowanie męska - to głównie wspomnienia pilotów i nawigatorów, opracowania na temat samolotów czy opisy nowych połączeń lotniczych. Czas to zmienić! Oddajmy głos kobietom – przeszłość LOT-u pełna jest niezwykłych bohaterek!
Bibliografia:
- Orłowska Milena, Pierwsza polska stewardesa z majątku w Białej. Jeździła konno do szkoły w Płocku, "Gazeta Wyborcza Płock"; https://plock.wyborcza.pl/plock/7,95996,20469422,pierwsza-polska-stewardesa-z-majatku-w-bialej-jezdzila-konno.html
- Sulińska Anna, Wniebowzięte. O stewardesach w PRL-u, Wołowiec 2016.
- "Żurawie", luty 2004, nr 3, s. 4-5.